Muzyka, która zatrzymała wojnę
Podczas pierwszej zimy I wojny światowej, na froncie zachodnim, w szczególności w okolicach Ypres w Belgii, miało miejsce niezwykłe wydarzenie znane jako "Rozejm Bożonarodzeniowy". Czy muzyka zatrzymała wojnę, czy są to jedynie wyolbrzymione wspomnienia?
24 grudnia 1914 roku, żołnierze przyczajeni w okopach na froncie zachodnim (w Belgii i Francji) byli pozbawieni możliwości świętowanie Bożego Narodzenia z rodziną. Trwała zimna wojna. Mimo to, wielu z nich stworzyło prowizoryczne choinki, a kilka miejsc wzdłuż frontu niemieckiego rozświetliły się od świec. Chęć celebrowania świąt okazała się silniejsza, niż widmo wojny. W pewnym momencie, jak pisał w jednym z listów brytyjski żołnierz Graham Williams z 5. Brygady Strzelców, niemieccy żołnierze zaczęli śpiewać kolędy. Dźwięki dotarły do brytyjskich okopów oddalonych czasem jedynie kilkadziesiąt metrów. Zaskoczeni Brytyjczycy zaczęli odpowiadać własnymi kolędami. Głosy niosły się przez tzw. „ziemię niczyją” – pas ziemi między liniami wroga.
Atmosfera była tak niezwykła, że w wielu miejscach Niemcy i Brytyjczycy zaczęli wychodzić z okopów. Niektórzy podeszli do siebie, wymieniając ostrożne pozdrowienia. Wkrótce zaczęli rozmawiać, śmiać się, a nawet wymieniać drobne podarunki – papierosy, czekoladę, guziki od mundurów czy konserwy. W niektórych sektorach frontu zorganizowano wspólne nabożeństwa. Walki ustały na jedną noc. Żołnierze, którzy jeszcze dzień wcześniej strzelali do siebie, teraz dzielili się jedzeniem i historiami o swoich rodzinach.
Jeden z nich, Alfred Chater, napisał w liście do domu: „To najdziwniejsze Boże Narodzenie, jakie kiedykolwiek przeżyłem”.